Pamiętasz jeszcze jesienne naklejki do bujo? Dobrze się składa, bo dzisiaj mam dla Ciebie wersję świąteczną, która od kilku tygodni czekała na swoją kolej. Cieszę się, że nadszedł w końcu czas, kiedy mogę się nimi z Tobą podzielić. Jestem pewna, że w tej przedświątecznej gonitwie, gdy czasu na dopracowane rozkładówki w planerach może być nieco mniej, te naklejki będą jak znalazł. :)
Doczekałam się. W tym roku jakoś tak późno zorientowałam się, że już jest. Gdy liście zaczęły zmieniać kolory, dni nagle zrobiły się krótsze, a i temperatura wyraźnie zasugerowała, że czas wyciągnąć cieplejsze ubrania z dna szafy. Jesień. Moja ulubiona. I choć lubię każdą porę roku, jesień jest mi jakoś szczególnie bliska. Jesienią mam urodziny, jesienią braliśmy ślub. I.. właśnie, jesienią urodził się Maksymilian.
Dla mnie jesień to przede wszystkim ta część roku, kiedy czas magicznie zwalnia. Tak jakby ktoś dodał kilka godzin do mojej doby. I zamiast narzekać, że gorące, słoneczne dni dopiero za rok, siadam z notesem i planuję, jak najlepiej wykorzystać najbliższe miesiące. Przecież końcówka roku to najlepszy moment, żeby przypomnieć sobie o celach, jakie postawiliśmy przed sobą w styczniu. I dać sobie jeszcze szansę na ich realizację przed nowym rokiem. Mamy wreszcie czas, żeby nadrobić serialowe zaległości i wyciągnąć z pudeł zakurzone planszówki, które doczekały się na swoją kolej.
A co zrobić, żeby sobie tą jesień jeszcze bardziej umilić?
Jako mama małego, dosyć wymagającego człowieka, nie wyobrażam sobie, jak dałabym radę funkcjonować bez planu. A jak plany to w moim przypadku przede wszystkim w bullet journalu. W poprzednim wpisie pokazałam Ci, jak w bujo planuję mój miesiąc. Dzisiaj, pozostając w temacie planowania, mam dla Ciebie coś specjalnego. Przygotowałam jesienne naklejki do samodzielnego wydruku, którymi w jednej chwili możesz ozdobić swój planer.
Szarlotka. Królowa naszych jesiennych i zimowych weekendów. W dni, kiedy nie chce się wychylać nosa spod koca. Kiedy jedynym słusznym planem jest zrobienie gorącego kakao i odpalenie kolejnego odcinka Przyjaciół. Kiedy plany przesuwają się o kolejny tydzień z powodu ząbkującej przylepy, uwieszonej na ramionach. I kiedy z tego powodu pojawia się dołek jak stąd do księżyca. Należy się. Zwyczajnie w takie dni należy się kawałek, albo najlepiej dwa, pysznej szarlotki na kruchym cieście. Koniecznie z nieprzyzwoitą ilością kruszonki. Bo tak najpyszniej.
Do czegoś Ci się przyznam. Jestem uparciuchem. Ale takim, że nie ma zmiłuj – jak sobie coś obmyślę, to nie odpuszczę, póki tego nie zrealizuję. Często słyszałam, że w domu nie mieli ze mną lekko. Dziś jednak uważam, że ten właśnie upór i wytrwałość pomogły mi być tym, kim jestem. Nie inaczej było w przypadku dzisiejszego projektu. Tęcza ze sznurka to jeden z tych DIY, na który chorowałam od momentu, kiedy ją zobaczyłam. I uparłam się, że zrobię. Choćby nie wyszła, podzielę się nią na blogu. Ale chyba wyszła i to całkiem nieźle. Co myślisz?
Plakaty motywacyjne to zdecydowanie ulubiona seria plakatów w naszym mieszkaniu. I choć dużo bardziej wierzę w samodyscyplinę niż w mityczną motywację, przyznasz sama, że czasem fajnie jest dostać takiego solidnego kopniaka do działania. Tak, żeby się chciało, jak to się nie chce, prawda?
A mi ostatnio chce się bardzo! Staram się nieco nadgonić minione miesiące, przy okazji planując końcówkę roku. Łapię się na tym, że ostatnio, choć często, sięgam po aparat wyłącznie, żeby sfotografować Maksia. I niestety w związku z tym brakuje mi zdjęć, żeby zrobić porządne podsumowanie miesiąca. Zatem pierwszy cel na wrzesień – dokumentować codzienność! Taką prostą, zwykłą. Naszą.